Forum www.dsoradom.fora.pl Strona Główna www.dsoradom.fora.pl
Diecezjalne Studium Organistowskie w Radomiu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dowcipy, dowcipy, dowcipy... (tylko najlepsze! :D )

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dsoradom.fora.pl Strona Główna -> Rozmowy o wszystkim co nie związane z muzyką...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej Prawda
Administrator



Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Radom

PostWysłany: Pią 11 Sty 2008 16:39    Temat postu: Dowcipy, dowcipy, dowcipy... (tylko najlepsze! :D )

Pod nieobecność właścicieli do pewnego domu włamał się włamywacz. Pewien, że nikt go nie widzi zaczął buszować z zapaloną latarką po całym domu. Gdy miał już wrzucić do swojej torby kasetkę z biżuterią nagle usłyszał ochrypły głos:
- Jezus cię widzi!
Włamywacz natychmiast wyłączył latarkę i zastygł w bezruchu bojąc się nawet drgnąć. Ale gdy przez chwilę nie było słychać nawet szmeru, to pewien, że się przesłyszał i obiecując sobie długie wakacje znowu sięgnął po kasetkę. I znowu jak grom rozległ się głos:
- Jezus cię widzi!
Złodziej w popłochu zaczął na oślep świecić dookoła latarką i ujrzał pod ścianą siedzącą na drążku papugę. Odetchnął z ulgą:
- To ty to wołałaś?
- Tak, chciałam cię po prostu ostrzec - Jezus śledzi każdy twój krok!
- Ostrzec, tak? A kim ty właściwie jesteś?
- Mojżesz.
- Co za debil nazwał papugę Mojżesz?
- Ten sam który nazwał rottweilera Jezus!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Prawda dnia Pią 11 Sty 2008 17:10, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej Prawda
Administrator



Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Radom

PostWysłany: Pią 11 Sty 2008 17:07    Temat postu:

Wigilijny poranek. Żona budzi Stefana o 7.00.
- Stefan, no Stefan, nie mam masła. Słyszysz?
- A co ja na to poradzę.
- Ubieraj się i idź do sklepu.
- Ale ja nie wiem gdzie jest w sklepie masło.
- Wejdziesz, naprzeciwko kasy są lodówki, w pierwszej jest mleko, a w drugiej masło, idź.
Stefan wstał, ubrał się poszedł do sklepu. Przeszedł obok kas, podszedł do lodówki, wyjął masło i poszedł zapłacić. Na kasie stała fajna laseczka. Stefan trochę z nią pogadał, pożartował, a laska niespodziewanie zaproponowała aby poszli do niej. Poszli i troszkę potentegowali. Po upojnym popołudniu Stefan budzi się i widzi że jest przed 20.00. Wyskakuje z łóżka i mówi do laski:
- Masz mąkę?
- Mam.
- To przynieś szybko i posyp mi ręce.
Laska zdziwiona przynosi mąkę i posypuje ręce Stefana po czym on wybiega z domu. W domu Stefanowi drzwi otwiera żona.
- Stefan gdzieś ty był, rodzina się zjechała, zjedliśmy kolację bez masła.
- Gdzie byłeś?
- Skarbie, jestem ci winny wyjaśnienie. Otóż poszedłem do sklepu, z lodówki wyjąłem masło i poszedłem zapłacić. Na kasie stała fajna laseczka, trochę z nią pogadałem, pożartowałem, a ona mnie zaprosiła do siebie a u niej trochę zabradziażyliśmy Obudziłem się i szybko przyjechałem do domu.
Żona wysłuchała wszystkiego spokojnie i ze zniecierpliwieniem w głosie powiedziała:
- Pokaż ręce.
Stefan pokazał obsypane w mące ręce, na co żona:
- Chrzanisz, Stefan, znowu byłeś na kręglach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej Prawda
Administrator



Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Radom

PostWysłany: Pią 11 Sty 2008 17:09    Temat postu:

Facet wchodzi do baru frontowymi drzwiami. Jest całkowicie pijany i zataczając się podchodzi do baru, siada na stołku i zachrypniętym głosem prosi barmana o drinka. Barman uprzejmie go informuje, że tutaj nie obsługuje się gości w stanie wskazującym na spożycie, a po nim widać że tego wieczora wypił już za dużo i pyta się czy zamówić dla niego taksówkę. Facet jest nieco zaskoczony, i zrzędząc wychodzi z baru. Kilka minut później ten sam facet wchodzi ponownie, tym razem BOCZNYMI drzwiami i ponownie zatacza się aż do baru i prosi barmana o drinka. Barman nadal uprzejmie, ale już bardziej stanowczo odmawia obsłużenia go i proponuje wezwanie taksówki. Facet spogląda na barmana ze złością, przeklina i wychodzi, cały czas zrzędząc i złorzecząc. Po kliku minutach ten sam pijany facet wtacza się do baru, tym razem TYLNYMI drzwiami, siada przy barze i prosi o drinka. Barman podchodzi i stanowczo oświadcza mu, że jest całkowicie pijany, z całą pewnością nie zostanie tu obsłużony i że jeśli nie chce taksówki to zostanie wezwana policja. Zaskoczony facet patrzy na barmana i w beznadziejnym cierpieniu łka: "FAAACET! W ilu ty barach pracujesz ?"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej Prawda
Administrator



Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Radom

PostWysłany: Pią 11 Sty 2008 17:09    Temat postu:

Dlaczego zwolniłem moją sekretarkę?
Dwa tygodnie temu były moje urodziny, ale jakby nikt tego nie zauważył. Miałem nadzieję, że rano przy śniadaniu żona złoży mi życzenia, może nawet będzie miała jakiś prezent... Nie powiedziała nawet "cześć kochanie", nie mówiąc już o życzeniach. Myślałem, że chociaż dzieci będą pamiętały - ale zjadły śniadanie, nie odzywając się ani słowem. Kiedy jechałem do pracy, czułem się samotny i niedowartościowany.
Jak tylko wszedłem do biura, sekretarka złożyła mi życzenia urodzinowe i od razu poczułem się dużo lepiej - ktoś pamiętał. Pracowałem do drugiej. Około drugiej sekretarka weszła i powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień, w dodatku są Pana urodziny, może zjemy gdzieś razem obiad?
Zgodziłem się - to była najmilsza rzecz, jaką od rana usłyszałem.
Poszliśmy do cudownej restauracji, zjedliśmy obiad w przyjemnej atmosferze i wypiliśmy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień. Czy musimy wracać do biura?
- Właściwie to nie - stwierdziłem.
- No to chodźmy do mnie - zaproponowała.
U niej wypiliśmy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialiśmy chwilę, a ona zaproponowała:
- Czy nie masz nic przeciwko temu, jeśli pójdę do sypialni przebrać się w coś wygodniejszego?
- Jasne - zgodziłem się bez wahania.
Poszła do sypialni, a po kilku minutach weszła..... niosąc tort urodzinowy razem z moją żoną, dziećmi i teściową. Wszyscy śpiewali "Sto lat"
A ja, ku...! siedziałem na kanapie... w samych skarpetkach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej Prawda
Administrator



Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Radom

PostWysłany: Pią 11 Sty 2008 17:37    Temat postu:

Pewna pani wybrała się do Afryki na safari i zabrała ze sobą swojego pupila - pudelka. W trakcie wyprawy piesek wypadł z jeepa, czego nikt nie zauważył. Biegł za samochodem, biegł, biegł... ale nie dogonił. Nagle słyszy gdzieś za sobą szelest i kątem oka dostrzega zbliżającego się lamparta. Zadrżał ze strachu, przed oczami przeleciało mu cale życie. Wtem jednak patrzy, a kawałek dalej w trawie leżą jakieś poobgryzane szczątki.
„Moze nie wszystko stracone” - myśli pudelek i dopada do padliny. Lampart wyłazi z krzaków, patrzy - a tam jakiś dziwaczny mały stwór coś zajada, ciamka, mlaska. Lampart już - już ma na niego skoczyć, ale słyszy jak stwór mruczy do siebie: - Mmmm... jaki smaczny ten lampart... rarytas... mięsko palce lizać... a kosteczki - co za rozkosz.... Lampart przeraził się i dał nura w krzaki. - Całe szczęście, że mnie nie widział ten mały diabeł, bo zeżarłby mnie jak dwa razy dwa - myśli uciekając.
Pudelek odetchnął, ale zauważył, że na drzewie siedzi małpa, która najwyraźniej obserwowała całą sytuacje, bo minę ma zdziwioną. Nagle małpa puszcza się biegiem za lampartem i wrzeszczy.
„Oj, niedobrze” - myśli pudelek. - Ta cholerna małpa wszystko mu wygada. - Co robić? Małpa faktycznie dopada lamparta i opowiada mu, jak to został wystrychnięty na dudka. Lampart wnerwił się strasznie. Kazał małpie wsiąść mu na grzbiet i wrócić ze sobą na polankę, żeby była świadkiem tego, jak rozprawi się z tym stworem. Wracają, patrzą, a tam pudelek rozwalony na grzbiecie, dłubie w zębach pazurem i gada do siebie:
- Gdzie do cholery ta małpa? Wysłałem ją po kolejnego lamparta, a ta cholera, nie wraca i nie wraca...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamil Jóźwik




Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Dziurków

PostWysłany: Nie 13 Sty 2008 22:23    Temat postu:

Ksiądz i rabin stoją przy drodze trzymając transparent:
KONIEC JEST BLISKI! ZAWRÓĆCIE ZE ZŁEJ DROGI PÓKI JESZCZE CZAS!
Ludzie przejeżdżający obok nie zwracają na nich uwagi. Jeden tylko krzyknął z samochodu:
- Darujcie sobie te teksty! I tak nic nie osiągniecie!
Ksiądz do rabina:
- A może powinniśmy napisać po prostu: "Uwaga, most się zawalił"?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dsoradom.fora.pl Strona Główna -> Rozmowy o wszystkim co nie związane z muzyką... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin